18 lat Fundacji Gajusz w Teatrze Arlekin

Wielka impreza, mnóstwo gości, trzy miesiące pracy ludzi z fundacji, przyjaciół i wolontariuszy. Było bardzo profesjonalnie, każdy szczegół dograny, na pokazie mody płakałam ze wzruszenia – każda modelka i jeden model to trudna i piękna historia. A także ważna część Fundacji Gajusz.

Jedna z nagrodzonych osób, szczerze poruszona powiedziała, że naprawdę przepiękną kurę otrzymała – trzymając w ręku flaminga! Czyli nie tylko ja się stresuję, uff…

Starałam się najbardziej jak potrafiłam okazać swoją wdzięczność za to, że fundacja istnieje, pomimo bardzo niskiego finansowania usług medycznych przez NFZ, że ma pieniądze na leki, sprzęt medyczny, bajki, wyjazdy, pomoc psychologiczną! Mam nadzieję, że się udało, bo duże imprezy są dla mnie wielkim stresem, nie umiem przemawiać, mam lekką fobię społeczną.

Marzyłam, że uda mi się nie pogubić i osobiście podziękować każdemu DARCZYŃCY. Jeśli tak się nie stało, to dziękuję teraz i tutaj. Bo nawet jeśli ktoś na chwilę wymknął mi się z pamięci, czy po prostu uwagi, to przez cały czas był i JEST w moim sercu.

Tort był i piękny, i pyszny, Jagienka gadała ze sceny, jakby nic innego w życiu nie robiła. Ja myślałam o jej mamie i wyniku konsultacji w Paryżu. Zdradzę, że jest lepiej niż miało być i że modlitwa darczyńców o „moją” małą pacjentkę zdziałała cuda.

Gajusz po raz pierwszy w życiu prowadził poważną imprezę. Podczas rozmowy dotyczącej urodzin fundacji powiedziałam mojemu synowi, że boję się i mogę nie dać rady. „wiem”, odpowiedziało moje dziecko – i wykonało pracę za mnie.

Przez całą imprezę pamiętałam za co dziękuję i dlaczego. I marzyłam, żeby Jagience też się udało. Cuda się przecież zdarzają, a nadzieja umiera ostatnia.

Szanowni Państwo,

jesteście Wielką Częścią Historii kilku tysięcy dzieci. Dziękuję!

Załączam serdeczne pozdrowienia 
Tisa Żawrocka – Kwiatkowska
Prezes Zarządu Fundacji Gajusz