Z Pałacu do Pałacu

Kiedyś dr Małgorzata Stolarska – najlepszy pediatra na świecie – stwierdziła, że trzeba pracować, pracować, pracować, a reszta jakoś sama się zrobi, bo u nas jest ekonomia, ale metafizyczna.
I chyba miała rację. Wszyscy najlepsi pracownicy, wolontariusze, pomagacze, firmy dobre znaleźli nas.

Podobnie było z wizytą Pierwszej Damy. Przypadek sprawił, że chciała poznać naszych pacjentów no i przy okazji nas.

Tu Kancelaria Prezydenta

– Chcielibyśmy odwiedzić wasze hospicjum.
Po odłożeniu słuchawki czułam wiele obaw. Miałam mnóstwo pytań. Dla niezorientowanych: do Pierwszej Damy mówi się – pani prezydentowo.

Strach stłumiłam kompulsywnym sprzątaniem czystej fundacji, układaniem rzeczy od nowa, wieszaniem lampek i urządzaniem strychu dla rodzeństw. Żadnego malowania trawy na zielono – same potrzebne rzeczy, ujęte w rocznym planie. Tylko jakoś szybciej mi poszło;-) niż zazwyczaj.
W końcu nadszedł ten dzień. 25 listopada, środa, chwila przed godziną czternastą.

Pani Prezydentowa
przygotowała się do spotkania, znała imiona zaproszonych dzieci. Miłe zaskoczenie.
– Jagienko, wyglądasz ja księżniczka – powiedziała.
– no właśnie odrzekła skromnie pięcioletnia dziewczynka w różowej sukni.
Z Gają rozmawiały po niemiecku, niestety nie wiem o czym. Kuba dał się wziąć na ręce i sfotografować. W końcu jest księciem.
Dzieci nawet bardzo chore mają swój rozum, a przede wszystkim mądre, czujące serca. I postanowiły ich użyć. Oczarowały gości i zostały zaproszone do Pałacu Prezydenckiego. No i my też!
Zaraz potem odwiedziłyśmy młodziutką mamę, która oczekuje na narodziny swojej nieuleczalnie chorej córeczki. To chyba najbardziej przejmujące spotkanie tego dnia. Ja zapamiętałam płacz, ale taki dobry, przyjęty, usłyszany. I szacunek dla odwagi, miłości i determinacji zrozpaczonej dziewczyny. Pierwsza Dama podarowała pani Magdzie różaniec od Papieża Franciszka, który dostała podczas niedawnej audiencji.

Poczęstunek

Mamy naszych podopiecznych upiekły siedem ciast, każde przepyszne, przygotowane z najlepszą intencją.
Myślę, że pełne wdzięczności za uważność i szacunek dla ich trudnego losu.

Kotek

Jagienka zawsze chciała dostać kotka. Postąpiłam nieco podle i podstępnie i interweniowała Pani Agata Kornhauser-Duda, czy ojciec mógł odmówić?
Dziś przyznaję, że moje dzieci nigdy nie miały zwierząt w domu. I bardzo z tego powodu cierpiały. Zabrakło siły wyższej.
Jagienka jest bardzo chora i poczułam, że ten kot może kiedyś być przyczyną żalu i niepokoju, których już nie da się naprawić.
Jagienka uwierzyła w moce naszego gościa i dodała, że ma jeszcze jedno marzenie, „o którym zapomniała, tzn. zaczęła je mieć nagle jak popatrzyła na malutkiego dzidziusia w kołysce”: chce siostrę. Zobaczymy za rok 😉
Ania Witczak – nastoletnia pacjentka oddziału onkologicznego dla dzieci – przekazała Pani Prezydentowej swoją książkę z dedykacją. Dziewczynka jest utalentowaną pisarką i tancerką. Takiego podarunku nie można kupić za pieniądze.

Mój syn Juliusz

jest radosnym, młodym chłopakiem, dzieckiem naszych cyfrowych czasów, tabletów i ery selfie… Kiedy poprosił o takie zdjęcie Prezydentową … zmartwiałam, hmm każdy rodzic wie co czułam. Ale wyszło dobrze, miło i naturalnie. Ma się to wyczucie chwili. Nie po matce, to pewne.
Napisałam o moim synu, bo selfie z Prezydentową było mocno zaskakującym pomysłem, ale też dlatego, że chciałam pochwalić się, że mam czworo dzieci i bardzo je kocham. Najbardziej na świecie. I że fundacja Gajusz właśnie dzięki nim zrobiła aż tyle. Bo miłość ma wielką moc.

Załączam serdeczne pozdrowienia 
Tisa Żawrocka – Kwiatkowska
Prezes Zarządu Fundacji Gajusz